sobota, 15 listopada 2014

Od dzisiaj testuję...4 long lashes

Hej!
Będąc dziś na kawie razem z koleżanką odwiedziłyśmy  Rossmanna. Miałam kupić mojej mamie podkład, jednak nie było go już ani na półce, ani w szufladzie. Już miałam wychodzić, kiedy zobaczyłam właśnie to serum do rzęs. 

Po miesiącu postaram się pokazać pierwsze efekty. 
Czy któraś z Was stosowała 4long lashes na swoich rzęsach? Jak u Was z efektami?
Pozdrawiam 
Martyna

środa, 12 listopada 2014

Rossmann 1+1 - czyli co znalazło się w moim koszyku...

Niedawno w tym poście pisałam o obowiązującej do 19.11.2014 promocji w Rossmanie . 
Dzisiaj przyszedł czas, żeby podzielić się z Wami moimi zdobyczami. 

Nie wiem jak w Waszym Rossmannie , ale w moim mieście półki z kolorówką były praktycznie puste:) 
Dostać się do interesującego mnie kosmetyku było sporym  logistycznym przedsięwzięciem . Całe szczęście udało mi się kupić wszystko to co wcześcniej zaplanowałam. 

Bałam się, że przy kasie kosmetyki będzie selekcjonowała kasjerka- na szczęście mogłam to robić według własnego uznania,  dzięki czemu osiągnęłam możliwie największą korzyść:)

A oto moje zdobycze: 
Rossmann 1+1 


  • RIMMEL Lasting Finish - Podkład w odcieniu 200 ( Soft Beige) nr 200.-Na prawdę dobry podkład za niewielkie pieniądze. Pamiętam lata temu używałam go i z chęcią co jakiś czas do niego wracam. Bardzo dobrze kryje , ładnie wygląda na twarzy- długo się na niej utrzymuje. 

  • L`OREAL Infallible 24 H- Po raz pierwszy mam go w swojej kosmetyczce.Jestem go bardzo ciekawa. Kupiłam z ciekawości  w pakiecie z podkładem opisanym poniżej.

  • L`OREAL True Match- jakiś czas temu kupiłam go i byłam zadowolona. Dobry moment na to, by sobie go trochę przypomnieć:)

  • RIMMEL Match Perfection w odcieniu 030 - Korektor + Rozświetlacz. Zobaczę przy najbliższej okazji czy się zaprzyjaźnimy.

  • LOVELY -Curling Pump Up mascara- Tyle się o tym tuszu naczytałam , że musiał znaleść się w moim koszyku. Na pewno niebawem przestetuję i napiszę co o nim myślę. 

Za wszystkie te kosmetyki zapłaciłam niecałe 100 zł. Jutro może przejdę się po szminkę i błyszczyk. Na tym zakończę uzupełnianie kosmetyczki. 

A Wy skorzystałyście z promocji? Co znalazło się w Waszych koszykach?

Pozdrawiam 
Martyna

czwartek, 6 listopada 2014

Jesienna promocja w Drogerii Rossmann - 1+1 gratis


Hej
Nie wiem czy się orientujecie, ale od 10.11.2014- 19.11.2014 w Drogeriach Rossmann obowiązywać będzie nowa promocja. Podczas trwania akcji kupując jeden kosmetyk do makijażu- drugi ( tańszy, lub w tej samej cenie) otrzymamy gratis.

Będzie wreszcie okazja, żeby zrobić zapas podkładów. Zastanawiam się też nad zakupem tuszu do rzęs - w każdym razie na pewno na promocji skorzystam. W te dni warto spojrzeć na kosmetyki, których wcześniej nie włożylibyśmy do koszyka ze względu na cenę. 

A Wy macie sprawdzone kosmetyki z Rossmannowskiej kolorówki? Polecicie coś ?

Pozdrawiam 
Martyna

wtorek, 4 listopada 2014

Invisi Bobble - Ideał ?

Hej,
Przyszła pora na krótką recenzję Invisi Bobble, czyli krótko mówiąc gumek do włosów z tworzywa.
Trafiłam na nie przypadkiem przeglądając jeden ze sklepów internetowych. Do koszyka dodałam więc jedno opakowanie , w którym znajdują się trzy gumeczki dostępne w paru kolorach. Ja wybrałam te w błękitnym odcieniu.


Co o Invisibobble mówi producent:

"Invisibobble rewolucyjna gumka do włosów, która nie ciągnie i nie wyrywa ich. Jest bardzo trwała i estetyczna dostępna w wielu kolorach, idealna do każdego rodzaju włosów. Nie ściska włosów ciasno, dzięki czemu nie powoduje bólu tuż przy skórze głowy, co jest częste podczas używania tradycyjnych gumek. Może być noszona również jako bransoletka, estetycznie okalając nadgarstek.
Projekt gumki Invisibobble powstał w oparciu o konstrukcję zwykłego przewodu od tradycyjnej słuchawki telefonicznej. Sprężynowa budowa gumki sprawia, że ciasno utrzymuje ona włosy, ale nie powoduje ściskania ich i nie tworzy widocznych śladów, tak jak to jest w przypadku tradycyjnych gumek do włosów. Dzięki tej właściwości gumki Invisibobble są delikatne dla struktury włosów i nie niszczą ich.
Wykonane z delikatnego tworzywa, wodoodpornego i wytrzymałego, nie posiadają metalowych spojeń, które często bywają przyczyną wyrywania i ciągnięcia kosmyków podczas zdejmowania i noszenia tradycyjnych gumek do włosów. Dzięki tej łagodności, noszenie końskiego ogona przez cały dzień nie powoduje dyskomfortu dla skóry i bólu w okolicy skalpu.
Oryginalny wgląd i design gumki sprawia, że jest ona wspaniałą ozdobą, nie tylko na włosach, ale także wokół nadgarstka.
Jedna gumka Invisibobble może służyć codziennie nawet przez ponad rok czasu."



Do ich zakupu przekonał mnie opis , a w zasadzie jego fragmenty podkreślone kolorem:)
Najbardziej w klasycznych gumkach denerwują mnie charakterystyczne odgniecenia włosów , w miejscu wcześniej noszonej gumki . Związywanie włosów było więc dla mnie możliwe jedynie w dzień mycia włosów.
Co myślę o nich ja?:

Plusy:



  • Największą ich zaletą jest brak wspomnianych  przeze mnie odgnieceń. Włosy Nie odkrztałcają się w żaden sposób, co mnie bardzo cieszy.Wreszcie mogę nosić gumki zaraz po zrobieniu fryzury.
  • Ciekawie wyglądają. 
  • Rzeczywiście nie powoduje bólu tuż przy skórze głowy  podczas wysokich  upięć.
  • Dla mnie genialne jest to, że są wodoodporne. Nawet, kiedy gumka wpadnie mi do umywalki , mogę ją wysuszyć w kilka sekund. 


Minusy:



  • Podczas zdejmowania gumki dosłownie wyrywam sobie włosy. Nie jest tego sporo, ale jednak jest. Muszę je bardzo delikatnie zdejmować, co mnie trochę denerwuje. 
  • Po czasie gumeczki nie trzymają już tak dobrze włosów. Rozciągają się. 
  • Cena- 13 zł/3 szt.



Podsumowując;  Nie jest to rzecz, bez której nie wyobrażam sobie życia, ale warto spróbować . Gdyby nie ciągnęła mi tak włosów określiłabym ją moim wielkim ulubieńcem:).
Pozdrawiam
Martyna






niedziela, 2 listopada 2014

Alfaparf 11.11, czyli mój sposób na blond...

Hej
Dzisiaj będzie trochę o moich włosach. Jednak nic na temat pielęgnacji, a pare słów na temat koloryzacji


Latem napaliłam się jak nigdy na zmianę koloru. Szukałam więc w sieci czegoś odpowiedniego. . Wiedziałam od razu, że w grę nie wchodzą  brązy. Wybór padł na ombre.
Nie chciałam ryzykować i na ten pierwszy raz wybrałam się do polecanego przez siostrę fryzjera. Pojechałam więc do Wrocławia. Efekt nie był do końca taki, jakiego się spodziewałam. Nie było jednak tragedii, ale w ogólnym rozrachunku było ok. Tak minęły dwa miesiące, kolor zrobił się nijaki i trzeba było pomyśleć o kolejnej wizycie w zakładzie. 
Nie uśmiechało mi się jednak jechać po raz kolejny sześćdziesiąt kilometrów i wydawać pareset złotych  na odświeżenie odrostu. Stwierdziłam, że dla każdego fryzjera będzie łatwizną kontynuacja wcześniej prawidłowo wykonanej koloryzacji. W chwili mojej słabości zadzwoniła do mnie koleżanka, która musiała pilnie wyjechać z kraju. Od słowa do słowa okazało się, że ma wizytę u fryzjera, ale z braku czasu pofarbowała się sama. Było więc wolne miejsce. Wzięłam od koleżanki namiary na miejscowego fryzjera i  zamiast niej na fotelu w salonie zasiadłam ja:)
Pan fryzjer podczas koloryzacji opowiadał o swoich osiągnięciach, o misji jaką spełnić musi i tego typu pierdołach. Po dwóch godzinach przyszedł wreszcie moment , na który czaka każda kobieta siedząc na fotelu w salonie fryzjerskim.Zmycie farby i ułożenie fryzury- efekt końcowy
Usiadłam przed lustrem analizując kolor . Po suszeniu myślałam , że się rozpłaczę. Pan fryzjer zrobił mi paski z ciemnej farby na blond włosach. Wyglądałam jak zebra! Zwróciłam mu uwagę. On stwierdził, że przesadzam- tego przecież nie widać. Dobrze, że obok mnie siedziała kobieta, która z politowaniem przyznała mi rację. Pan artysta zaczął coś mruczeć pod nosem, maznął mi jakąś farbą po tym brązowym przejściu dla pieszych i wypuścił mnie tak na zewnątrz. Nie obniżył nawet ceny. Pozwolił mi zatrzymać wsuwkę do włosów , bo przecież czymś musiał poprzyczepiać mi folię na głowie. Myślałam , że spalę się ze wstydu, kiedy wyszłam z tego pożal się Boże Atelier . Najgorsze było jednak przede mną . Po powrocie do domu wszyscy po kolei wybuchli  śmiechem. Wyglądałam jak skunks- miałam do połowy włosów ciemny odrost, niepostopniowany. Masakra- bo tylko tak to można określić. 
 Paleta kolorów na mojej głowie

Odrost przy sztucznym świetle

Włosy w świetle dziennym

Już wtedy wiedziałam, że muszę coś z tym zrobić. Odczekałam trzy tygodnie i wzięłam się za rozjaśnianie tego dziadostwa. Za pierwszym razem- nic, za drugim razem- żółtko, za trzecim- to samo. Byłam załamana. Zaczęłam więc szukać farby, która pomoże mi się uporać z tym czymś na głowie. Wybór padł na Alfaparf 11.11  z serii EVOLUTION oraz oksydant 12%.  





Farbę wymieszałam z utleniaczem w proporcji 1:2 , trzymając na włosach 50 minut. 10 min przed końcem farbę rozprowadziłam po całości włosów , żeby kolor był jednolity. Następnego dnia użyłam jeszcze IGORA Expert Mousse 9,5- 1 ze Schwarzkopf`a ( recenzja będzie pewnie niebawem) , żeby wydobyć jeszcze bardziej zimny odcień blondu. I oto stała się jasność:)) 



Po Alfaparfie 11.11 moje włosy są w bardzo dobrej kondycji. Nie wiem o co chodzi, ale włosów wypada mi jakoś tak mniej. Po umyciu łatwo się rozczesują. Jestem przeogromnie zadowolona. Wreszcie znalazłam swoją farbę, do której mogę wracać. Mam włosy, które bardzo ciężko się rozjaśniają, a to cudeńko spisało się na piątkę z plusem. To tyle na dzisiaj .Efekty oceńcie sami:)) 

Pozdrawiam 
Martyna
SmookyLoverin
Ps. A Wy jakich farb używacie do rozjaśnienia waszych włosów?
Macie coś sprawdzonego?
Gdyby alfaparfu miało zabraknąć- warto mieć coś w zanadrzu:))


Obseruj mnie na Bloglovin

Follow on Bloglovin
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...